środa, 24 lipca 2013
piątek, 12 lipca 2013
Lista obecności 1
Blog jest młody, a mimo to aktywność na nim jest niewielka, dlatego zdecydowałam się na listę obecności, po niej ruszymy dalej.
Lista będzie trwać do 16 lipca 2013.
Wpisywać się proszę jako użytkownik zalogowany, a w zgłoszeniu podać imię oraz nazwisko postaci.
Wszystkim, którzy postanowią tutaj zostać i dalej się udzielać dziękuję.
Lista będzie trwać do 16 lipca 2013.
Wpisywać się proszę jako użytkownik zalogowany, a w zgłoszeniu podać imię oraz nazwisko postaci.
Wszystkim, którzy postanowią tutaj zostać i dalej się udzielać dziękuję.
poniedziałek, 8 lipca 2013
Cisza jest urodzajnym ogrodem, płodną ziemią, na której rodzi się przeogromne słowo. Roman Mleczko

Antonina
Brzozowska
dla znajomych
'Brzoza' || studentka fotografii || mały domek babci ||
Antonina
urodziła się 3 sierpnia 1993 roku w Pradze. Jej matka była Polką,
ale wyjechała z kraju razem z rodzicami jeszcze jako dziecko. Córkę
urodziła w wieku dwudziestu siedmiu lat, nie znając jej ojca i
szybko musiała pożegnać się z życiem gdyż rok później miała
wypadek samochodowy. Wychowaniem dziewczynki zajęli się dziadkowie.
Kiedy dziewczynka miała dwanaście lat po raz pierwszy pojechali do
Polski. Mieszkali tam przez prawie trzy lata lecz kiedy dziadek
dziewczynki zmarł musiały z babcią wrócić i zamieszkać w
wielkim i pustym domu. Fotografią Antosia zafascynowała się
dopiero na początku szkoły średniej lecz od razu wiedziała, że
to jest zajęcie dla niej. Ma naprawdę dobre oko a techniki uczyła
się z czasem od znajomych, którzy też zajmowali się fotografią.
To oni namówili ją na studia fotograficzne. Uległa im i niedługo
dostanie dyplom. Coraz częściej robi sesje ludziom a nie naturze,
ale te pierwsze zdjęcia wydają jej się i tak najładniejsze. Teraz
patrzy na wszystkie swoje prace fachowym okiem i widzi mnóstwo
niedoskonałości a te pierwsze amatorskie zdjęcia miały w sobie
tyle spontaniczności, że aż ją to nie raz dziwi. Oprócz tego, że
studiuje ma na swoim koncie dwie wystawy, na które ludzi bardzo
chętnie przychodzili. Brzoza prowadzi również bloga, na którym
umieszcza swoje zdjęcia i zdjęcia swoich znajomych.
Tośka jest pełna życia i ma bardzo dużo energii. Dla swoich przyjaciół jest zdolna zrobić wszystko. Jest uparta i szczera, ale jeśli trzeba potrafi trzymać język za zębami. Jak każdy ma wady a największą jej wada jest to iż praktycznie wszędzie się spóźnia, bo uwielbia spać. Znajomi już do tego przywykli i nie mają jej tego za złe. Brzoza jest dosyć odpowiedzialna i stara się pracować jak najlepiej umie. Praktycznie wszędzie chodzi z aparatem, bo nigdy nie wiadomo co będzie można sfotografować.
______________________________________
Tak, wiem. Karta jest krótka, ale kiedyś poprawię.
Na zdjęciu Nina Dobrev ♥
Lubię średniej długości wątki i cudze pomysły.
Tosia jest fajna, nie ma co się jej bać.
Zapraszam serdecznie :)
sobota, 6 lipca 2013
When they kick out your front door how you gonna come?
Floyd Cooper
W sumie na akcie urodzenia ma wpisane
Ashford Ridley Cooper, ale matka zawsze nazywała go Floyd, więc po śmierci jego
ojca, podczas gdy chłopak miał zaledwie cztery lata, oficjalnie zmieniono mu
imię. Sądzi, że jak się przefarbuje na blond, to ludzie przestaną go
rozpoznawać, a jak każdy wie, ludowe przysłowie głosi, że jak Cię przyjaciele
nie rozpoznają to będziesz bogaty. Nadal jest pustym bachorem uwięzionym w
ciele dwudziestopięcioletniego faceta z dwudniowym zarostem na twarzy. Wiecznie
rozczochrany, niedogolony i ubrany w lekko mówiąc byle co. Spóźnialski
rock'n'rollowiec uważający, że jak nie przyjdzie na czas to się nic nie stanie,
poza tym.. ach, te korki. By the way obcokrajowcom się przebacza. Bo Floyd jest
z Kanady. Ojczyznę syropem klonowym płynącą opuścił w wieku, co prawda, kilku
lat, ale nadal uważa się za jej obywatela, mimo że nawet nie pamięta z jakiego
miasta przyjechał. Na obrzeżach Pragi mieszkał początkowo z matką i młodszą
siostrą, ale od kiedy skończył dwadzieścia trzy lata wynajmuje mieszkanie w
centrum miasta. Pracuje w jednej z rozgłośni radiowych, gdzie zajmuje się
gadaniem do mikrofonu i piciem kawy. No,
ewentualnie zajada jeszcze ciasteczka albo wciąga chińską zupkę, popijając
wszystko hektolitrami napojów energetyzujących.
Jest śmieszny, bo jest dziwny i dziwny,
bo jest dziwnie śmieszny. Ogólnie to da się z nim koegzystować. Przynajmniej
póki nie zabroni się mu oglądania kreskówek o trzeciej nad ranem i nie każe się
mu sprzątać, kiedy akurat zajęty jest słuchaniem po raz setny ten samej,
zdartej już płyty Sex Pistols. Nie lubi samotności, więc dla towarzystwa
przygarnął sobie pieska. Duży, czarno-brązowy kundel wabi się Formiko (z języka
Esperanto oznacza to mrówkę). Floyd lubi nie spać po nocach i później chodzić
jak zombie, przepada za gapieniem się na ludzi i skakaniem po łóżku w samej
bieliźnie, słuchając wcześniej wspomnianej płyty. Jest człowiekiem bardzo
rozrywkowym i bardzo, jak to mówią, outgoing. Kocha gadać, szczególnie po
nocach, przy piwie, szklance whisky z lodem czy lampce wina. Tak, w sumie
później przeradza się to w butelkę wina,
bo facet nie zna umiaru. Jest strasznym flirciarzem i wcale nie robi
tego tylko i wyłącznie po to, by zaciągnąć kogoś do łóżka, choć i to jest
jednym z celów. Wciąż szuka sobie wybranki serca, podczas gdy jego młodsza
siostra, Joy, wciąż mówi mu, że zostanie starym kawalerem.
Jako dziecko chciał odnajdywać statki
Obcych, tropić Wielką Stopę w Himalajach albo ujeżdżać byki na Dzikim
Zachodzie. Nijak się to jednak miało do losów jego rodziny, bo jakoś nie otarli
się nawet o miejsca, w których można się oddać tym fascynującym zajęciom. Jego
matka, Phoebe, chciała zrobić z syna wybitnego człowieka. Miał być lekarzem,
prawnikiem, wykładowcą akademickim.. a jak to się stało, że wylądował w radiu?
To dość proste. Zaczął studia. Kierunek: prawo. Za namowami rodziny, rzecz
jasna. Ale szybko mu się znudziło, bo już po pierwszym półroczu. Od razu
wiedział, że to nie dla niego. Rzucił uczelnię, postanowił szukać własnej drogi
życia. Nie było łatwo. Humaniście nigdy nie jest łatwo. Chciał jeszcze raz
rozpocząć studia, iść na dziennikarstwo, ale matka stanowczo sprzeciwiła się
pomysłowi i powiedziała, że sam będzie musiał na to zarobić. Zdecydował, że
spróbuje. Zapisał się na uczelnię, zaczął naukę i jednocześnie pracę. Zatrudnił
się w barze. Nalewał drinki, rozmawiał z pijanymi panienkami, wycierał stoły
i miał inne tego typu fascynujące
zajęcia. Na uczelni szło mu dobrze. Nawet bardzo dobrze. Po pierwszym roku
studiów zgłosił się do niego jeden z wykładowców i zaproponował pracę w swojej
rozgłośni. Cooper musiał zdecydować, czy chce dalej studiować, czy woli od razu
zająć się robotą w branży. To nie było proste: praca czy wykształcenie. Wybrał
jednak fuchę. Dobrze płatną fuchę.
W sumie to jest brunetem średniego wzrostu. W sumie to zawsze jest nieogarnięty i nieuczesany. Czasami farbuje włosy na blond, żeby oryginalniej było. Raczej szczupły, nie chudy, ale szczupły. Wiecznie się uśmiecha, szczerzy ząbki. Ma bardzo miły dla ucha, spokojny głos bardzo często przerywany napadami histerycznego śmiechu. Kilka, no może kilkanaście tatuaży rozsianych na rękach i klatce piersiowej, nie do końca zarośnięte dziurki w uszach. Ale kolczyków w nich brak. Przynajmniej teraz.
wtorek, 2 lipca 2013
chyba popsułam sobie życie, braciszku
dwadzieścia cztery lata // piąty grudnia
wspaniała przedszkolanka // wyrodna córka
Viktor chciał, żeby jego córka została lekarzem, lekarzem-chirurgiem najlepiej. Pavla zaś wolała, żeby poszła w jej ślady i została prawnikiem. Babcia Jitka chciała, żeby jej ukochana wnuczka była przykładną żoną, a dziadek Klaus, Niemiec z pochodzenia, posyłał ją nawet swego czasu na policjantkę. Jej starszy brat, Petr, był jedynym w rodzinie, który w pełni akceptował jej własne pragnienia. Vanda od dziecka była szarpana to przez ojca, to przez matkę, ciągana do podręczników i lana po tyłku za złe oceny z biologii (bo Pavla w końcu ustąpiła i stwierdziła, że medycyna to jednak faktycznie ciekawsza opcja). Dzielnie znosiła to póki nie przekroczyła wieku piętnastego – wówczas bowiem mogła, przynajmniej jej zdaniem, jako tako decydować o swojej przyszłości. Zaborczy Viktor nie dawał jednak za wygraną, więc kiedy ukończyła edukację, kiedy uzyskała pełnoletność, uciekła, kierowana czystym impulsem, do mieszkania brata na drugim końcu miasta (potem się rozbeczała i zaczęła trząść jak osika, dochodząc do wniosku, że chyba w właśnie przyprawiła matkę o zawał). Żyje z nim do dziś, a rodzice, na jej (nie)szczęście, zaprzestali wreszcie usilnym próbom nakłonienia jej. Problem tylko w tym, że Vanda ani żadnych studiów nie skończyła, ani nawet nie bardzo wierzy w to, że na jakiekolwiek jeszcze pójdzie. Od dwóch lat pracuje w przedszkolu i jeszcze nikt się nie skarżył, więc może znalazła źródło stały dochodów. Jak dobrze pójdzie, to może sobie własne mieszkanie skombinuje, żeby nie siedzieć zaręczonemu facetowi nieustannie na głowie. Nie szuka miłości, bo trudno byłoby jej się w tym wszystkim połapać – nigdy nie była za dobra w związkach, poza tym musi uporządkować wreszcie swoje życie, żeby o tym myśleć. Szuka raczej wsparcia, bo wie, że sama nie zawsze da sobie radę, chociaż stara się pokazać wszystkim dookoła, że wcale tak nie jest. Przecenia się. Ciepła, zdecydowanie zbyt wrażliwa kobieta. Nie potrafi postawić na swoim. Histeryczka ze zwyczajem udawania silnej, zdecydowanej oraz nieco zbuntowanej kobiety. Stara się pomóc wszystkim dookoła, siebie pomijając przy tym szerokim łukiem. Czasem krzyczy, ale i tak nikt nic sobie z tego nie robi. Bo to przecież tylko Vanda. Nie ma długich po niebo nóg, nie ma niebieskich niczym bezchmurne niebo oczu, nie ma biustu, który wylewałby się jej z bluzki. To tylko Vanda.
________
Wandzia jest naprawdę potulna, kochajcie ją.
Subskrybuj:
Posty (Atom)