
Antonina
Brzozowska
dla znajomych
'Brzoza' || studentka fotografii || mały domek babci ||
Antonina
urodziła się 3 sierpnia 1993 roku w Pradze. Jej matka była Polką,
ale wyjechała z kraju razem z rodzicami jeszcze jako dziecko. Córkę
urodziła w wieku dwudziestu siedmiu lat, nie znając jej ojca i
szybko musiała pożegnać się z życiem gdyż rok później miała
wypadek samochodowy. Wychowaniem dziewczynki zajęli się dziadkowie.
Kiedy dziewczynka miała dwanaście lat po raz pierwszy pojechali do
Polski. Mieszkali tam przez prawie trzy lata lecz kiedy dziadek
dziewczynki zmarł musiały z babcią wrócić i zamieszkać w
wielkim i pustym domu. Fotografią Antosia zafascynowała się
dopiero na początku szkoły średniej lecz od razu wiedziała, że
to jest zajęcie dla niej. Ma naprawdę dobre oko a techniki uczyła
się z czasem od znajomych, którzy też zajmowali się fotografią.
To oni namówili ją na studia fotograficzne. Uległa im i niedługo
dostanie dyplom. Coraz częściej robi sesje ludziom a nie naturze,
ale te pierwsze zdjęcia wydają jej się i tak najładniejsze. Teraz
patrzy na wszystkie swoje prace fachowym okiem i widzi mnóstwo
niedoskonałości a te pierwsze amatorskie zdjęcia miały w sobie
tyle spontaniczności, że aż ją to nie raz dziwi. Oprócz tego, że
studiuje ma na swoim koncie dwie wystawy, na które ludzi bardzo
chętnie przychodzili. Brzoza prowadzi również bloga, na którym
umieszcza swoje zdjęcia i zdjęcia swoich znajomych.
Tośka jest pełna życia i ma bardzo dużo energii. Dla swoich przyjaciół jest zdolna zrobić wszystko. Jest uparta i szczera, ale jeśli trzeba potrafi trzymać język za zębami. Jak każdy ma wady a największą jej wada jest to iż praktycznie wszędzie się spóźnia, bo uwielbia spać. Znajomi już do tego przywykli i nie mają jej tego za złe. Brzoza jest dosyć odpowiedzialna i stara się pracować jak najlepiej umie. Praktycznie wszędzie chodzi z aparatem, bo nigdy nie wiadomo co będzie można sfotografować.
______________________________________
Tak, wiem. Karta jest krótka, ale kiedyś poprawię.
Na zdjęciu Nina Dobrev ♥
Lubię średniej długości wątki i cudze pomysły.
Tosia jest fajna, nie ma co się jej bać.
Zapraszam serdecznie :)
[ Serdecznie witam na blogu, mam nadzieję, że jeszcze się rozkręcimy, bo szkoda by mi było bloga ♥]
OdpowiedzUsuńAdministracja
[ He he. Cześć xD O rajciu, wymyśl wątka.]
OdpowiedzUsuńFloyd
[ Ha ha, no nieźle xD Masz dobre pomysły, dziewczynko, nie można zaprzeczyć. Nie wiem czemu chcesz zrobić ze swojej panienki wariatkę, ale nie wiem też czemu ja produkuję sobie psycholi z prędkością taśmociągu w Biedronce, więc nie pytam xD
OdpowiedzUsuńA byłabyś tak miła, by zacząć? *wyobraź sobie moje słodkie oczka, których nie mam, więc musisz je sobie wyobrazić* :D]
Floyd
[ O, no wiesz, mnie się dzisiaj wszyscy ludzie na mieście pytali o drogę. Rany, poczułam się jak informacja turystyczna xD]
OdpowiedzUsuńGadanie to jego żywioł. Gada, gada, pieprzy farmazony, kilka głupot, mało inteligentne spostrzeżenia, komentarze odnośnie tego, co w danej chwili robi... Nie raz odsłuchiwał nagrania i sam się zastanawiał, o czym właściwie mówił.. Ach, no nie ważne, póki ludzie nie obrzucają go mięsem za słowa, ani nie wyklinają to wszystko jest w porządku.
W jak najlepszym porządku było też pójście do kawiarni. W związku z faktem, że siedział w pracy rano, choć dla niego taka godzina jak szósta do jeszcze ciemna noc, po wyjściu z radia, zamiast pójść do domu, poszedł na kawę. Zamówił najmocniejszą jaka tylko była możliwa, wyciągnął z dużej, ciemnej torby gazetę kupioną kilka chwil wcześniej w kiosku i kiedy dostał już zamówienie zaczął czytać, popijając gorący napój. W między czasie rozglądał się też po pomieszczeniu. No.. ludzie trzymają czasem w rękach aparaty z różnych powodów, ale częstotliwość... no to zaczynało być dziwne. Raz jeszcze omiótł wzrokiem kawiarnie, ale nie zauważył niczego, co możnaby tak zawzięcie fotografować. Uśmiechnął się sam do siebie, wyrywając najbardziej pustą stronę z gazety. Wyciągnął z torby mazaka i napisał na papierze:" Powinienem się uśmiechnąć?", zaraz pokazując to w kierunku dziewczyny.
[ Ha ha ha xD No to współczuję takiej, oj niewątpliwej, atrakcji turystycznej xD]
OdpowiedzUsuńNie był przez to zdenerwowany. A wręcz przeciwnie, bo sytuacja niebywale go rozbawiła. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się nic w tym stylu, więc nie bardzo wiedział co zrobić.
"A z bliska nie wyszłoby lepiej?" napisał na drugiej stronie kartki, nadal szeroko się uśmiechając. Oj, no przecież zdjęcia z mniejszej odległości są fajniejsze.
Floyd
[ A Ty co?! W internetach siedzi, zamiast się pod jezusem modlić! Szatanista xD]
OdpowiedzUsuńZaproszenie, a może i nie zaproszenie. O, ludzie, błagam, głupio tak siedzieć samotnie. I to jeszcze w kawiarni, gdzie udając czytanie gazety gapi się na ludzi. Tak więc kiedy dziewczyna zdecydowała się podejść, Floyd by ukryć kretyński uśmieszek wziął porządnego łyka kawy.
- O, faktycznie zapomniałem się ogolić - mruknął niby to sam do siebie, patrząc ukradkiem na zdjęcie.- A tak z ciekawości.. często robisz ludziom zdjęcia, jak nie patrzą? - zagadnął bawiąc się kubkiem.
Floyd
[ W sumie to się nie dziwię xD]
OdpowiedzUsuńPokiwał głową ze zrozumieniem.
- No ja w sumie nigdy nie widziałem, żeby mi ktoś robił zdjęcia, no chyba.. - w tym momencie wielce konspiracyjnie rozejrzał się po pomieszczeniu.- No chyba, że miałem nie zauważyć - dokończył myśl.- Studiujesz fotografię? - zagadnął w związku z faktem, że wspomniała o wykładach.
Floyd
- O, widzę optymizm pełną parą - uśmiechnął się pocieszająco, gwałtownie pochylając się do tyłu, by oprzeć się wygodnie. Wziął do rąk kubek z resztką gorącej kawy i upił nieco, by jeszcze zostało.- Ale szukanie pracy jest do dupy, masz rację.
OdpowiedzUsuńFloyd
Uśmiechnął się znacząco, dopijając resztkę kawy i z niedosytem odstawiając kubek na blat stołu.
OdpowiedzUsuń- Brzoza - powtórzył sobie pod nosem, jakby to miało pomóc zapamiętać.- Floyd, miło mi - rzucił, bo jak ktoś się przedstawia, to wypada swoje imię również podać.
Floyd
[ O rany, kompot to ZUO. Pamiętaj, że jezus Cię widzi.]
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zajarzył. Nie ma to jak szybkie kojarzenie faktów.
- A, rozumiem - nieco się zapowietrzył na samą myśl, że ktoś go rozpoznał.- A wiesz, w sumie to nic ciekawego. Chociaż pewnie mój pies powie Ci co innego, a mianowicie, że skomle pod drzwiami, bo domaga się spaceru - przypomniał sobie nagle o swoim towarzyszu, który siedzi sam w domu.
Floyd
[ Łolaboga! Ja nawet kościoła nie widzę, a co dopiero dżizasa.. ani on mnie nie widzi. Tyle dobrego.]
OdpowiedzUsuń- Kundel. To już chyba osobna rasa - uśmiechnął się znacząco.- Wiesz, taki duży, ze schroniska, opętany... ach, jednak ma coś po mnie - ostatnie słowa wypowiedział niby to z sentymentem.- Ale jeśli chcesz, to Formiko bardzo chętnie też i z Tobą pójdzie na spacer - rzucił niby to niezobowiązująco.
Floyd
[ Kościoły mam właściwie 4/5 w promieniu dwudziestu minut drogi xD Oj, ale ich nie widzę. Na całe szczęście.]
OdpowiedzUsuńUśmiechnął się znacząco, zgniatając w dłoniach kartki wyrwane z gazety, które miały pełnić role tablicy, czy innego listu.
- OK. To poczekam, aż skończysz kawę - odparł chowają do torby mazaka.- Mieszkam bardzo niedaleko, w roli ścisłości.
Floyd
[ O, ja mam kościoły i jeszcze Katedrę, mimo że nie wiem czym różni się od kościoła..]
OdpowiedzUsuńRozejrzał się jeszcze czy niczego nie zostawił, co w sumie często mu się zdarzało.
- Jasne, nie ma sprawy - pokiwał wyraźnie głową, kierując się do wyjścia. W sumie sam traktuje mieszkanie jak przechowalnie, ale to pomińmy.
Floyd
[ Nie będę liczyć kościołów, ale Katedra i Sanktuarium też są. I jeszcze ta cała szkoła dla księży, jakkolwiek się to nazywa xD]
OdpowiedzUsuńDroga nie była długa, bo to zaledwie kilka przecznic. Miał wrażenie że najdłuższa część trasy to wejście na czwarte piętro po schodach. To zajmuje najwięcej czasu.
- Chodź do środka, on pójdzie za nami - rzucił do dziewczyny, kiedy to dość duży futrzasty stwór zaczął szamotać się na wejściu do mieszkania jak i w korytarzu.
Floyd
[ No nie ważne, ale w każdym razie przerażają mnie tego typu miejsca c:]
OdpowiedzUsuń- Mnie tak budzi - przyznał widząc, jak pies liże dziewczynę.- Nie przejmuj się, jest szczepiony - roześmiał się szczerze kierując się na chwilę do kuchni, by zabrać papierosy, które rano zapomniał wziąć ze sobą.- To co? Idziemy?
Floyd
- Tak, wyobraź sobie takie coś skaczące po tobie o ósmej i liżące Cię po twarzy. Budzik pierwsza klasa - wyrecytował jakby to była reklama.- Dobra, idziemy - rzucił, zaczepiając smycz o psią obrożę i zaraz wychodząc z mieszkania.
OdpowiedzUsuńFloyd
[ Ktoś na podwórku śpiewa sto lat! Kurwa, nie zaprosili mnie znowu... xD]
OdpowiedzUsuń- O, no widzisz. Nie bardzo mam jak tego użyczyć, bo nie wiem, czy Formiko jest skory do bycia pożyczanym - skomentował szybko wychodząc z budynku, bo pies się wyraźnie spieszył. Jak zawsze.- Stwierdzam zajebiście bo ciepło - rzucił.- Lato jest spoko, bo jest upał. Upał jest bardzo spoko.
Floyd
[ E tam, ja oglądam jedynie seriale na Comedy Central i mimo że już 1000000. raz z rzędu ten sam odcinek to nadal się śmieję xD]
OdpowiedzUsuń- Tam jest fajny park - wskazał podbródkiem w odpowiednią stronę. Zawsze chodził do tego parku, bo nie dość, że blisko, to jeszcze ogólnie mu się to miejsce podoba.- Dlaczego poszłaś akurat na fotografię? - zagadnął ni stąd ni zowąd.
Floyd
[ Widzę, że tu po nocach dziwne myśli po główce się krzątają xD]
OdpowiedzUsuńZacisnął wargi, żeby znów się idiotycznie nie uśmiechnąć.
- Zanim odpowiem mam jeszcze jedno pytanie: czy na rynku pojawiła się jakaś moja biografia..? Albo chociażby wzmianka na Wikipedii? - zagadnął nie mogąc powstrzymać śmiechu.- A co do studiów to już mi się nie chce i skoro mam taką a nie inną pracę to też nie bardzo mam czas jeszcze na szkołę.
Floyd
[ Jak za długo nie śpię to pieprzę od rzeczy. Ile najdłużej nie spałaś?]
OdpowiedzUsuń- Zaczynam się obawiać, bo do tej pory sądziłem, że ludzie nie wiedzą jak wyglądam, skoro pracuję w radiu i jedynie mój głos słychać - podrapał się po karku, niby to serio bojąc się o swoje życie.- Chodźmy głębiej między drzewa, to spuszczę psa ze smyczy, niech sobie pobiega.
Floyd
[Dzieńdobram Cię, bardzo ciepło i gorąco, coby nie było. :) ]
OdpowiedzUsuń[ Ja w czerwcu nie spałam 35 godzin z nawiązką i dosłownie nie zdawałam sobie sprawy, czy śpię, czy nie śpię xD]
OdpowiedzUsuńSpojrzał na nią z przerażeniem i z podziwem w jednym.
- Czyli moje farbowanie włosów nic nie daje? - zagadnął. A to.. no niestety.- Swoją drogą po jaką cholerę interesować się moim życiem. Nie ma we mnie niczego oryginalnego.. - dodał jeszcze, nieco zamyślony. W tym samym momencie spuścił psa ze smyczy.
Floyd
[ o, a ja spałam zaledwie 12 h... hah, ja w sumie często śpię tyle czasu xD]
OdpowiedzUsuń- Nie zastanawiałem się nad tym nigdy, wiesz? Chociaż czasami jak czytam maile wysyłane do rozgłośni to aż się zastanawiam, co za ludzie to piszą - stwierdził. Podniósł z ziemi dość dużego patyka, zagwizdał na psa i rzucił mu.
Floyd
[ Ja mogę przespać całą dobę, mogę spać 10 h, albo 5h i wyjdzie na to samo, bo ja zawsze niewyspana jestem xD]
OdpowiedzUsuń- Niektórych możnaby już chyba o nękanie posądzić, wiesz? - przyznał z rozbawieniem, kiedy pies znów przyniósł patyk, by mu rzucić.- Tam lecą już nawet propozycje matrymonialne, jak nie lepiej.
Floyd
[ Jestem pełnoetatowym Zombie xD]
OdpowiedzUsuń- Ta, jasne - pokręcił głową z wyraźnym rozbawieniem. Jakoś nawet nie krępowało go specjalnie, jak ktoś mówił takie rzeczy, ale po prostu zaczynał się śmiać.- Weź, bo mi woda sodowa do głowy uderzy i dopiero będzie. Sobie zażyczę jakiś luksusów w studiu, czy coś. Wiesz, zamiast zupek chińskich będzie kawior.
Floyd
[ Ha ha xD Nie no, spoko, ale.. gdzie ja go będę trzymać..?]
OdpowiedzUsuń- Dobra, dobra - pokiwał głową, kiedy pies pobiegł gdzieś za patykiem, który zaginął w krzakach.- I tak wolę zupki chińskie, a kawioru nigdy nie jadłem.
Floyd
[ Zaparkuję na parkingu. Ot co!]
OdpowiedzUsuńPrzystanął na chwilę, bezmyślnie wpatrując się w jedną stronę. Pies chyba nie mógł sobie poradzić z wyciągnięciem patyka, więc Cooper postanowił mu pomóc.
- Muszę poszukać nowej zabawki, bo za cholerę nie mogę znaleźć tego kija - załamał ręce, rozglądając się za nowym.
Floyd
[ Internet też ma widok na morze? xD]
OdpowiedzUsuńJeszcze zanim zdążył porządnie chwycić kij podawany przez dziewczynę, pies postanowił się patykiem zaopiekować, dosłownie wyrywając go z ręki właściciela.
- Masz dobre oko do kijów - pochwalił dziewczynę widocznie rozbawionym tonem,
Floyd
[ No wiesz, wg niektórych Polaków to ja przez okno morze widzę. Tak, 100 km to pikuś xD]
OdpowiedzUsuń- Kiedyś złamałem nogę jak się tak bawiłem na drzewie. Na samym początku wakacji. Biedny ja, musiałem siedzieć w domu - przyznał robiąc minę zbitego psa, jakby to miało wpływ na jego dzisiejsze życie.- Ale cóż, zawsze byłem sierotą losu - dodał jeszcze z rozbawieniem.
Floyd
[ I tak nie lubię morza, ale to pomińmy. No wiesz, jak ma się je na co dzień, to się już ma dość xD]
OdpowiedzUsuńNiby to pociągnął nosem. Ot, dla efektu udawanego płaczu.
- No.. Beth wolała Correy'a ode mnie, bo on.. bo on mógł chodzić - rzucił.- To takie poniżające.
Floyd
[ Morze jest do dupy, a przynajmniej Bałtyk, bo zimno tylko i na tym się kończy.]
OdpowiedzUsuńZaczął się histerycznie śmiać, nie mogąc udawać powagi.
- Kurwa, Beth była największą laską na ulicy. Pomińmy fakt, że miała jakieś 10 lat - rzucił.
Floyd
[ No, też fakt. Dlatego siedzę w domu i bezmóżdżę przed kompem xD]
OdpowiedzUsuń- Tak, dosłownie. To taka letnia miłość była.. Trwała z tydzień. I pomyśleć, że ja jej przyniosłem rybkę wyłowioną własnoręcznie z oczka wodnego mojej babci - pokręcił głową. O, teraz już widział jak bezuczuciowa była ta Beth.- Oj tam, ja często się tak zachowuję.
Floyd
[ Już nie mają co przecież xD Biedne muzgojady..]
OdpowiedzUsuń- Bycie pojebem jest bardzo fajne - stwierdził niby to poważnie, choć właściwie zawsze tak sądził.- Ej, no wiesz, jak będziesz tak strasznie zakręcona, to zaraz będziesz dostawać maile z propozycjami, bardzo dziwnymi propozycjami.. Zobaczysz - roześmiał się.
Floyd
- No wiesz, ja bym Cię chętnie obronił, ale nie wiem, czy się nadaję - stwierdził i zaczął się sobie przyglądać.- Poza tym chyba brak mi licencji ochroniarza - dodał, jakby to już całkiem go dyskwalifikowało.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Kiedyś wmawiałem dzieciakom, że moja babcia zna karate. Do tej pory nie rozumiem, czemu się nabierali - przyznał. Nie ma to jak Drobne Ciekawostki Z Życia Pana Coopera.- Ale wiesz.. ile można być narzeczonym? Kiedyś trzeba wziąć ślub.
OdpowiedzUsuńFloyd
- A no to spoko - przytaknął głową. Sprawa więc rozwiązana. W jego głupiej główce, w każdym razie.- Gdzie właściwie jest mój pies? - przystanął centralnie naprzeciwko dziewczyny, nie bardzo wiedząc, gdzie zwierzak pobiegł.
OdpowiedzUsuńFloyd
Zrobił mądrą minę, jakby to miało pomóc.
OdpowiedzUsuń- Dobrze.. Sprawa ma się tak, że park jest duży, a pies.. nieco mniejszy - zaczął planowanie akcji.- Mam tylko nadzieję, że nie pobiegł za daleko - mruknął wychodząc na jedną z głównych alejek. Zaczął gwizdać i wołać psa.
Floyd
- Wiem, że ja zdolny jestem i moja kreatywność czasem nie zadziwia, ale żeby psa zgubić.. Tego jeszcze nie mam na liście - roześmiał się mimo powagi sytuacji. Znajdzie się. Chyba.- Spokojnie. Przejdźmy się alejkami, a się znajdzie. Bez paniki.
OdpowiedzUsuńFloyd
[ Nein. Czemu pytasz?]
OdpowiedzUsuń- Zawołajmy tak, żeby zareagował - zaproponował. Ależ to przebiegłe. Nikt by na to nie wpadł.- Formiko! Obiad! - wydarł się z niebywałym zadowoleniem. Tak, na niego by zadziałało, ale na psa jakoś nie.
Floyd
[ Raz czy dwa bawiłam się kodami CSS i projektowaniem, ale szybko mi się nudziło i zostawiałam takie niedokończone blogi xD]
OdpowiedzUsuń- Jak ktoś oferuje jedzenie, to ja na przykład zawsze idę - przyznał, niby to się dziwiąc, że pies nie reaguje na "obiad"... A mógł go tak nazwać.- Ale spokojnie. Znajdzie się. Bez paniki. Na ograny go przecież nikt do Rumunii nie sprzeda.
Floyd
[ http://stoned-by-night.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńten jest najbardziej dokończony xD To nie tak, że zapał, ale nie było sensu robić szablonu, którego nie będzie się w ogóle używało xD]
- Się przejmujesz - machnął ręką. Jasne, zależało mu na odnalezieniu psa, nawet jakby miał rozklejać plakaty na mieście i zarządzić nagrodę za pomoc.- Przecież to nie jest dzikie zwierze, znajdzie się.
Floyd
[ A co takiego konkretnego tworzysz, jeśli można wiedzieć?]
OdpowiedzUsuń- Jejku. Keep calm - uśmiechnął się szeroko, co miało być przeciwnym biegunem do jej wzroku. Cooper miał to do siebie, że nie dość, że był lekkomyślny to jeszcze nawet najgorsze informacje traktował z dystansem.- Znajdzie się. Trochę optymizmu.
Floyd
[ Czemu akurat taki temat wybrałaś?]
OdpowiedzUsuńWidać było jak dosłownie bije się z myślami. Z jednej strony, nie może odmówić, szczególnie jeśli idzie o jedzenie, ale.. najpierw trzeba odnaleźć Formiko.
- Jasne. Bardzo chętnie, ale pies. Trzeba go znaleźć.
Floyd
[ W sumie ludzie zapisaliby się nawet jeśli to będzie blog o hodowcach wielorybów, ale to pomińmy. Nie pytaj skąd wzięłam nagle wieloryby xD]
OdpowiedzUsuń- Nie ma sprawy - pokiwał zaraz głową, odchodząc kawałek od dziewczyny, żeby nie przeszkadzać w rozmowie, jak i żeby rozejrzeć się nieco dalej. Ludzi było dość sporo, więc postanowił zapytać pierwszego lepszego przechodnia.
Floyd
[ Blog dla miłośników waleni (lepiej się nie mylić w pisowni, bo dziiiiwne rzeczy wyjdą, if you know what I mean xD). Wyobraź sobie, jakie to byłoby oryginalne!]
OdpowiedzUsuń- Ludzie nie patrzą w ogóle na cudze psy. A jeśli miałby wściekliznę, albo.. no nie wiem, wąglik? - rzucił z dezaprobatą.- Co? On się z nami normalnie bawi - pokręcił głową, rozglądając się uważnie.
Floyd
[ He he he. Jest dopiero 21:42 a ja już mam takie głupie pomysły..]
OdpowiedzUsuń- Ooo - przeciągnął patrząc na psa złowieszczym wzrokiem.- Stary, ja tu płaczę, panikuję, rwę sobie włosy z głowy i już wybieram Ci trumnę, a Ty się w krzakach ukrywasz?! - rzucił oskarżycielsko. Zaraz jednak wybuchnął śmiechem biorąc Formiko na smycz.
Floyd
- No raczej. Teraz wypije chyba wannę wody - stwierdził z przekonaniem. Mimo tego, jak się nabiegał, nadal szarpał się na smyczy, jak to zwykł robić w drodze do domu. Psu przecież nigdy za dużo takiego spacerku.
OdpowiedzUsuńFloyd
- E tam, nie lubię wind. Wystarczająco wyjeżdżę się nimi w pracy - machnął ręką, otwierając drzwi.- Chociaż czasem by to pomogło, bo wnieść meble na czwarte piętro nie jest łatwo. Wiem z doświadczenia - dodał jeszcze, kiedy byli już w środku. Spuścił psa ze smyczy, a ten od razu pobiegł do miski z wodą.- Chcesz coś do picia? - zwrócił się do dziewczyny.
OdpowiedzUsuńFloyd
- To chodź na chwilę chociaż do kuchni - zaproponował. Tam mógł podać dziewczynie wodę, jak i samemu się napić.- Jak ludzie wnosili tu meble, jak się wprowadzałem to aż mi było ich szkoda. Założę się, że nieźle mnie wyklęli za tę robotę, jaką im zafundowałem - przyznał.
OdpowiedzUsuńFloyd
[ No widzisz! Błagaj, błagaj, niektórzy to lubią xD]
OdpowiedzUsuń- Ale wiesz, tu trzeba było praktycznie wszystko przynieść, bo były w większości jedynie ściany. Najśmieszniej było chyba z lodówką - uśmiechną się na samo wspomnienie. Zasiadł sobie na blacie kuchennym.- Albo z wanną. To też było zabawne. O mało nie pourywali światła na schodach.
Floyd
- No niestety, ktoś musiał to wnieść - wzruszył ramionami. W takich chwilach przydałby się jakiś podnośnik, rampa, albo.. albo zwykła winda.- Kiedyś chciałem mieć łóżko z baldachimem. Ale szybko zrezygnowałem, bo znając mnie to bym się po pijaku wpieprzył w ten materiał i tyle by z tego było.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Od zawsze mieszkasz z dziadkami? - zagadnął ni stąd ni zowąd, odkładając pustą już szklankę po piciu na blat. Nie, po co od razu wkładać do zmywarki, niech najpierw zacznie własne życie i zawojuje kuchnię.- Ok. Ja jestem gotowy.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Mój ojciec był wojskowym. Zginął jak miałem trzy, czy cztery lata. Nawet go nie pamiętam - odparł, żeby nie było, że sam miał nie wiadomo jak fajne życie, bo tak nie było.- Poczekaj - rzucił, idąc za nią do przedpokoju.- Nie chciałem, żeby zrobiło Ci się smutno. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńFloyd
Nadal miał smętną minę, bo czuł się winny. Powolnym krokiem podszedł do framugi i stanął w drzwiach, nadal patrząc na dziewczynę przepraszającym wzrokiem.
OdpowiedzUsuń- Nie duś tego w sobie. To nic nie da - mruknął. Wyciągnął rękę, by kciukiem otrzeć łzę z jej policzka. Podszedł bliżej i zaraz delikatnie ją objął.
Floyd
- Ale już nie płacz. Bo jak ja się rozpłaczę to dopiero będzie - rzucił dość ironicznie, choć nawet się nie uśmiechnął. Zanim ją puścił, ucałował ją jeszcze w sam środek czoła, jak to zwykł robić na pocieszenie. Zaraz odwrócił się i zamknął drzwi, sprawdzając jeszcze, czy wziął ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy.
OdpowiedzUsuńFloyd
Uśmiechnął się nieco bardziej pogodnie, kiedy przytaknęła. Wolał nie psuć humoru sobie i wszystkim wokół.
OdpowiedzUsuń- O, nie wiedziałem, że jesteś księżniczką. Bo skoro masz królestwo..- roześmiał się niby to zdziwiony. Poszedł grzecznie za dziewczyną, rozglądając się po drodze.
Floyd
Uśmiechnął się szeroko na widok jej babci.
OdpowiedzUsuń- Bardzo mi miło poznać - powiedział od razu. Ot, przecież grzeczny jest.- Ma pani bardzo fajną wnuczkę, wie pani?
Floyd
Pokiwał głową z aprobatą.
OdpowiedzUsuń- Ale to bardzo pozytywne obgadywanie - stwierdził. Przecież niczego złego nikt nie mówił.- Ale jak chcesz.
Floyd
Cooper lubi różne pamiątki. Co prawda, nie specjalnie zagracił sobie nimi mieszkanie, ale to tylko dla tego, że nie ma ich zbyt wiele.
OdpowiedzUsuń- Rozchmurz się - szepnął jeszcze do dziewczyny, a na twarzy wciąż miał ten sam, rozbrajający uśmiech.
Floyd
- Keep calm - rzucił znów, jak to zwykł czasem robić. Czasem czyli kilka razy dziennie.- Moje chińskie zupki nijak się przy tym mają - stwierdził, patrząc na zastawiony stół.
OdpowiedzUsuńFloyd
A słuchać też może. Ot co! Grzeczny przecież jest. Słucha, mimo że nie wie o czym. Jedzenie jednak zbytnio kusiło, a nie dobrze tak na pusty żołądek, więc nadal uważnie nadstawiał uszu, ale w międzyczasie postanowił coś zjeść.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Piję kawę i gadam do mikrofonu. Pracuję w radiu, się znaczy - odparł. Rzecz jasna, nie mógł nie wspomnieć o tym, że to niezbyt wymagająca robota i że to siorbanie w tle to prawdziwe odgłosy, a nie że odbiornik źle nastawiony. Ograniczył się jednak jedynie do "piję kawę i gadam".
OdpowiedzUsuńFloyd
Ze śmiechem wysłuchał opowieści o chomiku. Ot, takie słodkie stworzenie, a tu o nie prawie że kłótnia.
OdpowiedzUsuń- No nie wiem. Mówię co myślę, albo i więcej niż zdążę wymyślić - stwierdził. Nigdy jakoś nie sądził żeby audycje były jakoś szczególnie ciekawe i wciągające.- Ale skoro ktoś słucha to nie może być tak źle.
Floyd
Odwrócił się do dziewczyny, śmiejąc się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Keep calm. Jest OK - uniósł w górę kciuk, jakby to miało ją bardziej przekonać.
Floyd
Nadal nie bardzo wiedział, o co chodzi, ale kiedy miał przytaknąć, to grzecznie potwierdził słowa dziewczyny, żeby nie robić zbędnego zamętu.
OdpowiedzUsuń- Nie ma przecież problemu - uśmiechnął się delikatnie, mając nadzieję, że jakoś to dalej pójdzie.
Floyd
Już wolał nic nie mówić, żeby nie wpędzić dziewczyny ani siebie w większe problemy, niż już to zrobił. Oj, ten człowiek niesie zamęt nawet jak nic nie robi.
OdpowiedzUsuń- Wszystko OK? - zwrócił się do dziewczyny, kiedy zostali już sami.
Floyd
- Ale nie przejmują się mną, serio. Przecież ja to rozumiem, naprawdę - rzucił.- Jestem zwykłym chłopakiem, który w podstawówce wrzucał dziewczynom żaby do plecaków i topił mrówki w kałużach - wypuścił głośno powietrze, wstając od stołu.- Pomogę Ci posprzątać.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Nie ma sprawy - machnął ręką, a właściwie to ścierką, którą w niej trzymał. Zabrał się grzecznie za wycieranie umytych naczyń.- Wiesz, koło mojej matki mieszka taka dość... dziwna pani. Ona zawsze psa o czwartej nad ranem wyprowadza. Kiedyś o mało zawału nie dostałem, kiedy przyjechałem najebany z jakiejś imprezy, a ta kobieta siedziała ze swoim pitbullem przy śmietniku. Miała taki wielki kapelusz, mimo że to była zima. Siedziała tak i patrzyła, jak ja próbowałem się dostać do domu. Na drugi dzień w ogóle nie wiedziała, kim jestem. Od tamtej pory nic mnie nie zdziwi.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Teraz też mam dość dziwnych sąsiadów, więc wiesz - kiwnął głową. Cooper to bardzo odporny człowiek, jeśli chodzi o dziwne zachowania.- W sumie to nie wiem. Musiałbym zapytać, choć pewno zanim się odezwę to dostanę do ręki kilka zamówień. Mam pecha, przeważnie ostatni przyjeżdżam, a kto ostatni ten musi lecieć po kawę - skrzywił się na samą myśl.- Ale zapytam. Załatwione. Wymyślę kilka irracjonalnych powodów i znajdzie się posada.
OdpowiedzUsuńFloyd
[ Yey, a ja jem czipsy i popijam Coca-colą. Nie ma to jak zdrowe żywienie xD]
OdpowiedzUsuń- Wymyślę coś - zapewnił ją. Oj, Cooper ma wyobraźnię.- Na dole jest. Niby to tylko windą trzeba zjechać, ale i tak nikomu się nie chce. Leniwe szczyle. I ja. W sumie ja też jestem leniwy.
Floyd
[ Pfff, i tak jestem gruba, więc nie zaszkodzi xD A gdzie pracujesz?]
OdpowiedzUsuń- Oczywiście. Nie widać, jaki jestem zły, niedobry i zawistny? - rzucił, robiąc wielkie oczy. Och, jakiż to straszny wzrok.- A tak serio to ja wymagający nie jestem. Oj, bardzo nie jestem. Mi wiele do szczęścia nie trzeba.
Floyd
[ O, no widzisz. Ja prawie przez rok (w wakacje, a później w weekendy) pracowałam w sklepie. Teraz jak chodzę na zakupy, to się staram nie przeszkadzać i zawsze wszystko odkładam na miejsce xD]
OdpowiedzUsuń- I czasami rozmowa, jak mi się nudzi - wyszczerzył się jak debil, odkładając już ostatni wytarty talerz.- OK. Z Tobą wszędzie - rzucił jeszcze iście teatralnym tonem.
Floyd
[ U mnie nie było zapierdolu, bo generalnie prawie nic nie robiłam. Tylko jadłam, gadałam z ludźmi, no czasami trzeba było przynieść coś z zaplecza, pozamiatać, czy umyć podłogę, ale ogólnie to tylko odklepanie godzin xD]
OdpowiedzUsuńUsiadł wygodnie na kanapie, spoglądając niby to podejrzliwie na dziewczynę.
- Usiłujesz mnie upić? - rzucił.- Nie mam nic przeciwko - roześmiał się po chwili.- Losuj. Mi to obojętne.
Floyd
Uśmiechnął się dość tajemniczo.
OdpowiedzUsuń- No wiesz, różne ludzie mają upodobania... jedni nawet mogą lubić, jak im się grozi gwałtem - rzucił. Jeszcze nic nie pił a już bredzi.- A już szczególnie, że wspomniałaś o sznurku.
Floyd
Pokiwał głową w geście potwierdzenia.
OdpowiedzUsuń- No raz, może dwa mi ktoś tak powiedział - stwierdził, przejmując od niej szklankę.- Ale fajnie jest być jebniętym.
Floyd
Zanim jeszcze wszystko wytłumaczył, skosztował trunku.
OdpowiedzUsuń- No niektórzy wolą jak się ich do łóżka kajdankami przyczepia, że tak powiem, a inni idą po całości i nie boją się otarć na nadgarstkach i wybierają sznurek - rzucił.- Muszę przestać być tak perwersyjnie dosadny.
Floyd
- No tak. Jak się rozmyślisz, to możesz się odwiązać - przyznał z widocznym zamyśleniem. Chyba nie powinien o tym myśleć.- Dlaczego wszystkie rozmowy ze mną schodzą na taki perwersyjny temat zawsze?
OdpowiedzUsuńFloyd
- W akcie urodzenia, czy w dowodzie? Bo to dwie różne rzeczy - rzucił. W przypadku normalnego człowieka byłoby to jedno i to samo imię, ale on zawsze musi być inny.
OdpowiedzUsuńFloyd
[ Na jakiś dłuższy wątek się skusisz? Bo jeżeli tak, to mogę coś wykminić albo zacząć x3 ]
OdpowiedzUsuńSlava Váňa
- A, to jak w akcie urodzenia, to mam Ashford Ridley Cooper - odparł. Doskonale wiedział, jaki to sieje zamęt, więc raczej o tym ludziom nie mówił. No chyba, że ktoś pytał.- Ale moja matka zawsze mówiła na mnie Floyd, więc tak zostało i tak mi zmienili.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Smutne - odparł niby to zawiedziony. Napił się nieco trunku.- Zawsze mogę dopisać jako trzecie. Albo jako pseudonim. Choć będzie to brzmiało jakbym był seryjnym gwałcicielem.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Tak, wiem. Czuję się taki zajebiście oryginalny - odparł ze śmiechem, podwinął nogi, siadając po turecku.- Ale ze mnie outsider, że ho ho. Teraz mogę gadać wszystko i mówić, że muszę, bo tak mi na imię.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Ale to chyba dobrze, że się śmiejesz, nie? - rzucił, odkładając na chwilę szklankę i podsuwając się bliżej dziewczyny. Położył palce wskazujące na kącikach jej ust i uniósł je do góry.- Każdemu do twarzy z uśmiechem, wiesz?
OdpowiedzUsuńFloyd
Powinien był to przemyśleć. Cóż, ale nie przemyślał.
OdpowiedzUsuń- Aż tak nie musisz uciekać. Żartowałem z tym gwałcicielem - stwierdził ze śmiechem. Wstał z kanapy, by zaraz pomóc dziewczynie wstać z podłogi.
Floyd
- Oj tam, bez przesady - roześmiał się, siadając wygodnie.- Chyba się mnie nie boisz?- zagadnął robiąc wielkie oczy, co niby miało ją przestraszyć.
OdpowiedzUsuńFloyd
- Co?! - prawie że krzyknął, zaraz zwijając się jak małe dziecko, podkulając nogi pod siebie.- Gdzie, kurwa, gwałcą?! Kto!?
OdpowiedzUsuńFloyd
- Nie przesadzaj. Ja tak mam nawet na trzeźwo, a poza tym prawie nic nie wypiłem - zauważył. Potrafił się zachowywać jeszcze... hm.. ciekawiej.- Wypiję ile dasz.
OdpowiedzUsuńFloyd
- No to może nie pij za dużo. Nie chcę żeby wyszło, że Cię rozpijam - uśmiechnął się pogodnie, skinieniem głowy dziękując za dolewkę.- Ale przy czymś mocniejszym o wiele lepiej się rozmawia.
OdpowiedzUsuńFloyd